
Tekst oryginalnie ukazał się w grudniu 2008 roku na portalu Poltergeist (postanowiłem zebrać teksty w jednym miejscu)
Książka od pierwszego spojrzenia olśniewa zarówno jakością wykonania (choć to w dzisiejszych czasach już, poniekąd, standard), jak i stroną edytorską, ilustracjami oraz samym poziomem tekstu. Podręcznik jest szyty, wydany na lśniącym, kredowym papierze w całości w kolorze. Nie jest typowy. Brak tu tabelek, statystyk i nowych umiejętności. Opasłe (416 stron!) tomiszcze słusznej wagi jest kompilacją dzieł Richtera Klessa – zakonnika w służbie Sigmara - wykonaną przez niejakiego M. v. S. (nigdzie nie pada rozwinięcie jego inicjałów, choć oczywistym jest, że idzie o Mariana Von Staufera, autora Liber...) na rzecz osobistości, do której w swych notatkach zwraca się jedynie per "Panie".
Powoli poznajemy historię człowieka, który odwiedzał kazamaty łowców czarownic, dyskutował z kultystami, ratował bluźniercze ryciny z płonących bibliotek, zbierał każdy dostępny okruch informacji rozsiany po świecie. Kless opisuje Potęgi Chaosu, analizując metody i powody ich działania. Rozpisuje się o kultach i poplecznikach bóstw, prezentując ich organizację oraz struktury. Znajdują się tu również traktaty o opętaniu i sposobach walki z nim. Mamy w Liber Chaotica też katalog demonicznych sług każdego z bóstw Chaosu, całą menażerię monstrów ze stosownymi szkicami, których część została wykonana przez samego Richtera, inne zaś przez naocznych świadków.
Kless tłumaczy z mrocznej mowy całe poematy i legendy (lub przynajmniej ich zachowane fragmenty) tyczące się mrocznych bóstw i ich sług. Poznajemy w ten sposób mi.in. legendę o dwóch braciach, z których jeden podążył za żądzą krwi i stał się sługą Khornea, a drugi oddał duszę Slaaneshowi. Autor opisuje ich triumf i upadek. Wszystko okrasza swoimi własnymi komentarzami i dygresjami, których część spisano odręcznie inkaustem na marginesie. Tak, cały zbiór pełen jest notatek, sporządzonych czcionką imitującą odręczne pismo. Wtrącone między linijki głównego tekstu, pośpiesznie nabazgrane wzdłuż jego krawędzi. Pozostawione zarówno przez Richtera, jak i M. v. S. (te ostatnie tyczą się głównie strasznego losu, jaki spotkał biednego Klessa). Nieraz przed oczami mamy całe strony zapisane odręcznym pismem, okraszone dodatkowymi komentarzami i wtrąceniami z odmiennych wersji interpretacji przytoczonego tekstu.
Pomiędzy stronice tego traktatu włożone są wyimki z najróżniejszych ksiąg. Całe karty z dzieł takich jak choćby "Narzędzia Odszczepieńców" Marniusa Gaiusa, będące zbiorem historii o legendarnych broniach wojowników Chaosu. Albo rozprawa o magii i Tzeentchu autorstwa Najwyższego Patriarchy Kolegiów Magicznych. Pełno tu listów, notatek, not dyplomatycznych (jak choćby list Króla – Feniksa, władcy Ulthuanu, do rajców miasta Marienburg, który dotyczy najazdów mrocznych elfów z Naggaroth) i fragmentów pamiętników. Każdy z tych tekstów, sam w sobie, stanowić może zalążek dobrej sesji. Ilość faktów i klimatycznych informacji o Starym Świecie jest przeogromna.
Richterem targają wizje i przerażające sny, w których objawiają mu się przeróżne istoty i sytuacje. Nawiedzają go duchy martwych kultystów i doznaje wizji z odległych dominiów bóstw Chaosu. Przedstawia je częściowo jako chaotyczne szkice i kompletnie nieczytelne notatki, szalone litanie słów skreślonych w transie, inne zaś, jak to Kless sam określa: "(...)Nie pytajcie skąd to wiem, gdyż nie jestem tego w stanie w pełni wytłumaczyć. Jednak jestem pewien, że wszystko co zostało tu napisane jest prawdą albo ziści się prawdą w czasach, które nadejdą(...)". Opisuje tu wielkie galaktyczne wojny, kolejne krucjaty Oka Chaosu na cytadele Imperium. Upadek Eldarów i jego związki ze Slaaneshem. Szkicuje maszyny używane przez wojska Chaosu. Wszystko to, oczywiście, w nawiązaniu do Warhammera 40k. Ujęte jednak słowami człowieka, który nie ma pojęcia o tym, czym jest statek kosmiczny. Człowieka, który na temat swoich wizji snuje własne, często błędne, spekulacje.
Podczas lektury towarzyszymy Richterowi w jego przemianie. Powolna utrata wiary i coraz większa pewność własnej, nieuniknionej zagłady zaczyna sukcesywnie wyzierać z jego notatek. Autor popada w obłęd, jego szalone próby ujęcia Potęg Chaosu w okowy liczb i sztywne prawidła matematyki zaczynają zapełniać marginesy. Przedziwne symbole. Powolny marsz ku zagładzie człowieka próbującego ogarnąć niepojęte, w którym towarzyszymy mu do samego końca, do ostatniej strony.
"Nie rozumiem ich. Ale obserwowałem ich. Niedługo oni mogą ujrzeć mnie. Wtedy zaś, zginę."
Jeśli idzie o konstrukcję, Liber Chaotica nie jest spójnym dziełem, a raczej zbiorem luźno powiązanych traktatów o materii Chaosu. Nie ma potrzeby i wyraźnego powodu aby czytać ją od "deski do deski". Sama forma edytorska to sugeruje, nie ma tu bowiem ani spisu treści, ani numeracji stron. Jedynie postacie Richtera i M.v.S. scalają książkę, nadając jej pewną chronologię. Jest to naprawdę przyjemna lektura, zarówno pod względem zawartych informacji o świecie Warhammera, jaki i literackiego kunsztu autora. Nie sądzę, by dało się o Chaosie w Starym Świecie (i poza jego granicami) napisać wiele więcej. Liber Chaotica doprawdy wyczerpuje zagadnienie. Jest też nieocenionym kompendium miejsc, nazwisk, postaci i wydarzeń, dodającym kolorytu każdej sesji RPG, a często będącym jej motorem. Liber Chaotica: Complete Edition wyznacza pewien wysoki poziom, poniżej którego nie chciałbym schodzić. Stąd i mój werdykt: 10/10
Komentarze
Prześlij komentarz