Właśnie przypełzłem z seansu Surrogates Jonathana Mostowa. Nie będę rozpisywał się o filmie, dobrą recenzję znajdziecie tutaj . Ot jak w starym (ale jarym) dowcipie: Dlaczego Bruce Willis nie zagrał w Tytanicu? Bo by wszystkich uratował . Podobnie jest i w Surogatach, co nie powinno rozczarowywać kogokolwiek kto lubi kino z tym aktorem (ja osobiście uwielbiam). Bardziej zastanawia mnie takie kino jako kino post-cyberpunkowe. Kto pamięta takie hity (swego czasu) jak Nemesis, Hardware, czy Maszyna Śmierci, ten może sobie śmiało porównać jak zmieniła się przyszłość a świat dogonił wizje artystów na naszych oczach. Pisał o tym zresztą Murphy na swoim blogu choć z innej nieco perspektywy. Nie wiem jak wy, ale ja 8 godzin śpię, 8 pracuję, a kolejne 8, w ten czy inny sposób, spędzam w sieci. W moim mieszkaniu jest więcej komputerów niż ludzi. I tak lepiej jak w poprzednim, które było jednym wielkim gąszczem kabli zamieszkanym przez numery IP. Ze znajomymi kontaktuję się w większośc
Never before have so many people, with so little to say, said so much to so few (about RPG)