Zrobił się
przy weekendzie spory szum odnośnie promocyjnego wideo popełnionego przez ekipę
Pyrkonu w połączeniu z ludźmi z Q-workshop. Jeśli to czytasz, to wiesz o co
chodzi. Jak nie, to masz jeden flejm z głowy, czytelniku. Urokiem demokratyzacji
dostępu do środków wyrazu jaki daje Internet jest to, że każdy może swoje dwa
zdania na ten temat napisać. Postanowiłem i ja podzielić się moim podejściem. Każdy
kto mnie zna, wie że raczej nie słynę z wyrafinowanego gustu i prosty człowiek
jestem lubiący proste rozrywki. O tempora,
o mores, że sprośni satyrowie stają w obronie feminazistek. Do czego to
doszło!
Wspomniany
spot wyskoczył mi losowo na fejsie, obejrzałem i żachnąłem się: "Serio,
tak mnie chcecie przekonywać do Pyrkonu?". Zamknąłem YT i o całej sprawie
zapomniałem. Tymczasem w sieci ruszyła dyskusja. Siedzę i czytam: a tu
znajomych trafił szlag, a tu ktoś się chwali kolekcją pluszaków (i kostek!).
Filmik jest po
prostu beznadziejnie słabym szczuciem cycem. Nie dotarłem do końca, bo nie
dałem rady. Nie znoszę mieszania porządków, a to wygląda jak wstęp do taniego
erotyka, a nie reklama konwentu. Myślałem, że Polska wyrosła z fascynacji
niemiecką prowincją lat 90'tych, ale chyba jednak nie. To, że Panna jest fajna
nie oznacza, że spot jest fajny (swoją drogą kudos za wysiedzenie gołym tyłkiem
na tylu kostkach!). O feminizmie i uprzedmiotowieniu ludzi i kostek się nie
wypowiadam, bo ani się znam, ani wypada trzydziestolatkowi z lekką nadwagą, ani
mi widok kobiecego ciała nie przeszkadza. Ale tak sobie dumam - to jest
reklama, reklama ma odbiorcę. Ktoś usiadł (mam nadzieję) i pomyślał nad treścią,
sposobem jej przekazania i grupą docelową.
No właśnie,
grupa docelowa. Jestem RPGowcem (choć
już więcej w tym teorii niźli praktyki ostatnimi czasy), kostki mam; Na
konwenty jeżdżę, czasem nawet coś tam przy nich robię. I taka mi się refleksja
nasuwa: Skoro to do mnie skierowana reklama (wygląda na to, że spełniam, w
teorii, warunki), to za kogo ma mnie autor projektu?
Nie bawi mnie
przyklejanie do mnie, jako członka fandomu, łatki 13 letniego, pryszczatego
onanisty, którego najprościej przyciągnąć tanią soft erotyką (ach, zapomniałem
o okularach jak denka od butelek po mleku i koszuli w kratę). Nie bawi mnie też
ani trochę wspieranie tego typu stereotypów przez środowisko.
Kraj mamy
wolny, swobody kreacji nic nie powinno ograniczać (specjaliści od prawa karnego
pewnie inaczej to widzą ;) ), ani i ja ograniczać nie mam zamiaru. Jak sobie
autorzy chcą kręcić takie albo siakie filmy, to ich sprawa (Zachęcam do
eksperymentu myślowego: kostki w reklamie można śmiało zastąpić kostkami
smalcu, albo orzechami. Nic nie straci ze swojego uroku, a i sensu to nie ujmie)
Absolutnie nic mi do tego. Ale w momencie gdy ich przekaz kształtuje przez jaki
pryzmat widziany jestem jako fan fantastyki, muszę powiedzieć: nie podzielam
podejścia. Wszyscy dyskutują o kobietach i "czy traktuje przedmiotowo, czy
nie traktuje", a mnie nie podoba się jaki obraz mężczyzn jest przez ten
spot promowany.
A jak nas widzą, tak nas piszą, a potem
odkręcaj taki młyn z dyrektorami szkół i przy pisaniu projektów (ale to już z
zupełnie innej beczki).
Mi się wydaje że ekipa po prostu chciała to nakręcić.
OdpowiedzUsuńSam bym chciał być podczas kręcenia :D