Dawno nie pisałem do Karnawału, bo też i po prawdzie nie miałem o czym. Z erpegie łączy mnie na obecną chwilę bardziej sentyment i dobre wspomnienia z czasów młodości (sic!) niż aktywne granie, daj boże, co miesiąc chociaż i udzielanie się w fundomach czy innych blogosferach. A tu z nagła Seji trącił sentymentalną strunę.
Wszystko zaczęło się dawno, dawno temu w czasach gdy nie było jeszcze Google. Gdzieś w kwietniu 94' nieistniejące już czasopismo o grach komputerowych TOP Secret rozpoczęło współpracę ze świeżo upieczoną wtedy Magią i Miecz na pojedynczej stronie w piśmie, redaktorzy MiM prezentowali wówczas papierowe RPG laikom. Jednocześnie w tym czasie źródłem lektur SF były wyblakłe numery Fantastyki z lat 80' Znalazło się w nich kilka artykułów na temat planszówek i gier paragrafowych oraz jakiś pobieżny tekst o RPG. Wybaczcie, ale nie pamiętam dokładnie gdzie i kiedy. Minęło, bagatela, siedemnaście lat od tamtych dni.
Mim „u nas na wsi” był nie do dostania. Okazja trafiła się w maju 95'. Kumpel z klasy również czytający TOP Secret wspomniał na jakiejś przerwie, że widział w kiosku to czasopismo, którym się tak interesowałem. Numer miał paskudną „mroczną” okładkę we wszystkich odcieniach brudnego granatowego i cały był poświęcony demonom. Przeczytałem go od deski do deski co najmniej z dwa razy.
Postanowiłem rozkręcić własną drużynę. Problemem, który stał na drodze był brak znajomości i posiadania jakiegokolwiek systemu. We wspomnianym już majowym numerze MiM znajdował się scenariusz „Ostatnia przystań” nie osadzony w żadnym konkretnym systemie i pozbawiony jakichkolwiek statystyk BN. Na potrzeby sesji stworzyłem własną, uproszczoną mechanikę opartą o k6. Sporo graliśmy wtedy w planszówki, nieśmiertelnego Obcego i pierwszą polską edycję Magii i Miecz i stamtąd czerpałem wzorce. Pierwsza sesja okazała się totalną klapą. Gdzieś w połowie ukatrupiłem postacie (wspomniana wyżej mechanika), a dla moich ówczesnych graczy było to ostatnie spotkanie z RPG.
Przy wakacjach 95' jeszcze inszy kumpel przywiózł z trochę większej wsi (takiej z tramwajami) podręcznik do Warhammera. Poprowadził jakąś przerobioną z Kryształów Czasu sesję, a KC to był wtedy hit. Mi na szczęście udało się ten etap przeskoczyć (chyba nawet stworzyłem jakąś postać do KC) i swoją znajomość z RPG zacząłem od WFRP. Były wakacje, z drugiej ręki kupiłem podstawkę do Młotka, zacząłem prowadzić kumplom z klasy materiały z MiM. Z czasem jeszcze parę osób wciągnąłem w nałóg. Między innymi obecną szefową działu Młotka na polterze. Potem pierwszy konwent (Krakon 99'!), fandom i już poszło z górki.
A teraz, tak jak Seji, kolekcjonuje podręczniki i wzdycham jaka to fajna była 1edycja Młotka i klub ortodoksów ;)
'Pierwsza sesja okazała się totalną klapą. '
OdpowiedzUsuńHeh, pierwsze koty za płoty bywają bolesne :).
Peace,
Skryba.
Dzieki. Dodane. :)
OdpowiedzUsuń1 ed. Mlotka jest wciaz the best, mechanika dziala, a KO to juz co rpawda Klub Emerytow, ale zawsze. Gdzies mam nawet rysunek Xaverego, ten z lutlampa. :D
O tak! Klub Ortodoksów :D Ech, te larpy. Sentymentalny się robisz Seji;) Mechanika młotka niestety próby czasu nie przetrzymała ;)
OdpowiedzUsuńA pierwsze koty, to fakt. Bez przygód się nie obeszło ;) Trzymaj się, Skryba!