Przejdź do głównej zawartości

Rozeszło się po kościach KB #7


Ech, Gry rpg to bylaby fajna rozrywka, gdyby nie gracze. Włażą, gdzie chcą, robią co chcą psując misternie utkane fabuły i omijając szczegołowo opisane lokacje. Z nimi źle, bez nich pewnie jeszcze gorzej. Dawno nie prowadziłem, więc bazować będę raczej na wspomnienaich niż swieżych wydarzeniach. Ciężko mi rownież pisać jak wyglądają (w sensie - zachowują się) obecnie gracze. Na konwencie nie bylem cale wieki a i drużyny zawsze miałem hermetyczne. Wypadało by jednak nie omijać co drugiego karnawału i coś skrobnąć.


Lubię powergaming, o czym wspomniałem nie raz i nie dwa, zarówno we wpisach do karnawału jak i luźnych wypocinach. Lubię kiedy gracze, czyli ich postacie, mają wystarczające pole manewru, a co za tym idzie ja posiadam wystarczającą swobodę kreacji żeby zapewnić im i sobie, dobrą zabawę. Nic tak nie irytuje jak zbijanie chomików, albo 'śmierć od nietoperza' pierwszopoziomowego maga.


Nie lubię natomiast min-maxiarzy czy innych munchkinów. Teoretycznie granica między powyższymi a powergamingiem jest rozmyta i płynna, dla mnie jednak zauważalna. Znowu wkraczamy na grunt ograniczeń kreacji. Epicki rozmach i potężne postaci oraz gracze potrafiący tą potęgę wykożystać, to jedo. Cyfeerkologia zaś, to kompletnie inna bajka. Do legendy niemal przeszedł krasnolud w DS posiadający 5 charyzmy i 21kondycji.. Wspòłgracze śmiali się, że troll ma więcej. Mechaniki są niemal z definicji niedoskonałe, jak każdy model opisu świata (cóż za truizm). Wykożystywanie jej niedociągnięć uważam za z gruntu bez sensu. Po pierwsze, nie zabijam postaci bez powodu. Po drugie mechanika pełni dla mnie rolę służebną wobec opowieści. Po trzecie i najważniejsze, prowadzi to do 'mechanicznej zimnej wojny' i nasyłania na postacie przegiętych przeciwników. Dodatkowo spłyca rozrywkę. Oczywiście wszystkiemu są winne gry komputerowe (sic!), ktore pochwalją takie modele zachowań.


Wymieniony wyżej gracz był zdziwiony, że matki chowają dzieci na jego widok, a każdy dialog w jego obecności okazuje się kompletną klapą. Dialogów zreszta nie było wiele. Gra z takimi postaciami w drużynie sprowadzała się do jednego aspektu (nadszedł czas napier...). Nie trwało to na szczęście długo i już na drugiej sesji bohater skończył w paszczy wielkiego żuka.


Konkludując, życzę wszystkim mistrzom gry mojego pokroju graczy umiejących zbalansować 'levelowanie' i zaangażowanie w fabułę.


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Szur Szur, idzie po ciebie szczur! Warhammer. Dzieci Rogatego Szczura

Napisałem ten tekst dobry rok temu i jakimś cudem zapomniałem powiesić na blogu. Wygrzebałem go cudem przygotowując materiały do recki  Kharak Azgal. Przygody w Smoczej Skale.  Niniejszym naprawiam błąd. Przyjemnego oczytania! Kolejny dodatek do Warhammera ściągnięty z półki i przeczytany. Tym razem mowa o Dzieciach Rogatego Szczura , podręczniku poświęconemu rasie skavenów . Od strony wizualnej rzecz nie odbiega od pozostałych pozycji z linii wydawniczej. Mamy tu 148 stron w twardej oprawie i kolorze. Ramki, czcionki i styl grafiki do których zdążyliśmy już przywyknąć. Solidna rzemieślnicza robota o której nie raz już pisałem. Ech, a były czasy, gdy tak wydane podręczniki uważano za majstersztyk (zaczynam objawiać jakiś nieuzasadniony sentyment do lat 90') Powróćmy jednak do omawianej książki. Zebrane w osiem zgrabnych rozdziałów poznajemy historię zwyczaje i technologię rasy szczuroludzi. Pierwszy z rozdziałów zasługuje na szczególną uwagę, jest mianowicie stylizowany na trakt

Żodyn tam czorny!!! BIAŁA MEWA!!!

Najnowsza edycja Białej Mewy, opatrzona jakże uroczym numerem 1.2, już dostępna do ściągnięcia!!! A w niej: Z dawna oczekiwany dodatek!!! Karta Postaci!!! Nowa edycja napędzana potęgo AI!!!! Ta sama treść, inna czcionka!!! :P _______________________________________________________________ EDIT: Wersja 1.1 już dostępna do ściągania! Dziękuję licznym fanom Białej Mewy za sugestie co do poprawek w tekście :) _______________________________________________________________ Na fali popularności IMHO mocno średniego, a ciekawie wydanego systemu (chyba)OSR wyroiło się trochę gier i kickstarterów wszelkiej maści w Internetach. Gdzie człowiek nie spojrzy, to jakaś broszura w żółto-czarnej stylizacji. To i ja postanowiłem na tej fali hype'u coś skrobnąć. Przewinął się przez me ręce rodzimy produkt inspirowany Dark Fort ale, że jest rozbuchany do 20 stron zabijając ideę treściwej gry na jednej kartce A4, to przedstawiam wam swoją, prawdziwie polską, recepcję Dark Fort ;) Za darmoszkę, bez mone

Spire RPG - Blades in the Dark minus cały bullshit

No dobra, mogę skończyć pisać, tytuł zdradza, kto zabił ;-) A tak na poważnie, to napiszę wam jak wyglądają moje wrażenia z lektury i grania w Spire: The City Must Fall.  Gdzie się różni od Blades in the Dark i dlaczego, moim zdaniem, jest lepszą grą urban-punk (?), czy jak to tam nazwać.  Tych punków to się generalnie sporo namnożyło ostatnimi czasy, więc może po prostu zdefiniujmy to sobie: miejski sandbox o bandyterce. O czym to Tytułowe Spire to wielkie miasto-wieża, które nie wiadomo kto i kiedy zbudował. U którego podstawy, w jego trzewiach, drzemie jądro ciemności (Heart) . Jedni mówią, że Spire to martwy bóg, inni że starożytna bestia, albo technologiczny artefakt. 200 lat temu Aelfiry - wysokie elfy z dalekiej północy odbiły Iglicę z rąk Drow'ów - mrocznych elfów. W tle toczy się wojna z imperium Gnolli na dalekim pustynnym południu. Na zachodzie są targane wojną domową królestwa Drow'ów, a na wschodzie krainy ludzi. Tu i tam przewijają się ruiny jakichś pradawnych ar