
Warhammer był, jest i będzie jednym z moich ulubionych settingów. Uniwersum stworzone przez Games Workshop przyjmuje z całym inwentarzem i wielorakością form. Fanem figurkowych gier bitewnych nie jestem i nie kręci mnie przesuwanie masy ołowianych żołnierzyków po stole, z przyjemnością jednak czytam podręczniki i gram w gry komputerowe osadzone zarówno w Warhammer Fantasy jak i 40k. WFRP jest to również pierwszy system RPG w jaki zagrałem i to w sesję przeniesioną z Kryształów Czasu (sic!) gdzieś w okolicach roku 95'. Mówią, że stara miłość nie rdzewieje, postanowiłem więc po latach wrócić do grania i prowadzenia Młotka, tym razem drugiej edycji i choć grywam ostatnio niewiele, no dobra - wcale, to postanowiłem uzupełnić bibliotekę podręcznikami do 2ed WFRP, zanim znikną z półek zastąpione przez planszówkę wydaną przez FFG.
Na pierwszy ogień poszedł Night's Dark Masters, 96cio stronicowy dodatek poświęcony wampirom Starego Świata oraz Sylvanii. Ilość informacji jest obszerna i przyjemna w odbiorze. Książka napisana jest świetną angielszczyzną, daleką od topornego i wyzbytego kolorytu języka podręczników do DD. Nie brak tu również, jakże charakterystycznego dla Warhammera, czarnego humoru:
Owszem, piją krew. Owszem, niektórzy z nich zasłynęli dowodzeniem armii przeklętych. Ale przynajmniej nie są elfami. (Nils Valera, Agitator)
Dodatek podzielony jest na dziewięć rozdziałów prowadzących nas przez wiedzę o wampirach, od wierzeń prostego ludu, poprzez informacje bardziej konkretne, historię, aż po mechanikę. W zbliżony do Bestiariusza Starego Świata sposób, choć o wiele bardziej rozbudowany.
Pierwsze dwa rozdziały (Zwierzyna, Kpina z Życia) Opisują podejście mieszkańców Imperium do wampiryzmu, podstawowe informacje i zabobony z nimi związane oraz pobieżną klasyfikację wampirów. Zamieszczone tu opowiastki są świetną kopalnią pomysłów na sesje i doskonale wprowadzają w klimat.
Kolejne dwa rozdziały (Kroniki nieumarłych, Natura Bestii) jak same tytuły wskazują, opisują historię zwyczaje i 'rozmnażanie' wampirów, upadek Lahmii, pradawnej kolebki wampirów oraz ich zrodzenie dzięki przeklętemu eliksirowi życia stworzonego przez nekromantę Nagasha. Nie mam dostępu do bitewniakowego Tomb Kings i Vampire Counts podejrzewam jednak, że lwia część tekstu jest 'bardzo podobna'.
Następny rozdział (Linie Krwi) opisuje pięć linii wampirzej krwi, ich cechy szczególne, historię i plany. Znajdziemy tu również kilku npców i pomysły na sesje obracające się wokół danego wampirzego klanu włącznie z krucjatami rodu Von Carstein prowadzonymi przeciw Imperium.
Kolejny fragment jest godzien szczególnej uwagi, opisuje bowiem ze szczegółami Sylwanię i zawiera bardzo klimatyczną mapę, która sama w sobie poddaje sporo pomysłów na przygody. Zastosowano tu też świetny trick, który pozwala MG na dowolne ingerowanie w mapę. Mianowicie kartograf, który ją wykonał zastrzega, że jest ona wynikiem analizy zapisków ze Stirlandzkich bibliotek i jej zweryfikowanie wymaga zorganizowania wyprawy kartograficznej, której tylko szaleni, albo niebywale odważni mogli by się podjąć (sic!)
Trzy ostatnie rozdziały zawierają mechaniczne mięso. Nowe profesje, potwory przedmioty magiczne i czary oraz sposoby na kreowanie i prowadzenie wampirów poparte kilkoma archetypami. Całość mechaniki nie wygląda na pisaną na siłę, co jest prawdziwą bolączką podręczników do DD (wiem, czepiam się), i czyta się przyjemnie i bez zgrzytów.
Podsumowując. Podręcznik wart kupienia, dla każdego kto chciałby ubarwić swoje Imperium tak uroczym zakątkiem jak Sylwania. Przyjemny w lekturze, przedstawia wampiry jako prawdziwych władców nocy, a nie rozdarte wewnętrznie, cierpiące kreatury. Odczuwa się w podręczniku piętno bitewniaka, implementuje on też do historii Starego Świata wydarzenia opisane w Vampire Counts, co zresztą rozumie się samo przez się. Nie będę ukrywał, że druga edycja jest dla mnie nadal świeża i takie podejście jest dla mnie novum w settingu WFRP. Ma to swoje zalety (mnóstwo gotowego materiału do wykorzystania), ma i swoje wady (odnosi się wrażenie, że mieszkańcy Imperium nie mają czasu siać zboża, bo non stop prowadzą działania wojenne, a kraj co i rusz jest pustoszony). Będąc MG, który podchodzi do kanonu jakiegokolwiek systemu raczej swobodnie takie podejście bardzo pasuje, bo im więcej mam klocków w których mogę przebierać, tym lepiej. Już widzę tych wijących się z bólu ortodoksów wfrp-l ;-).
Jak wspomniałem wyżej, nie żałuję wydanych na Night's Dark Masters pieniędzy, (stary) świat się bez niego nie zawali, ale z pewnością zainspiruje i wzbogaci niejedną sesję.
Następny rozdział (Linie Krwi) opisuje pięć linii wampirzej krwi, ich cechy szczególne, historię i plany. Znajdziemy tu również kilku npców i pomysły na sesje obracające się wokół danego wampirzego klanu włącznie z krucjatami rodu Von Carstein prowadzonymi przeciw Imperium.
Kolejny fragment jest godzien szczególnej uwagi, opisuje bowiem ze szczegółami Sylwanię i zawiera bardzo klimatyczną mapę, która sama w sobie poddaje sporo pomysłów na przygody. Zastosowano tu też świetny trick, który pozwala MG na dowolne ingerowanie w mapę. Mianowicie kartograf, który ją wykonał zastrzega, że jest ona wynikiem analizy zapisków ze Stirlandzkich bibliotek i jej zweryfikowanie wymaga zorganizowania wyprawy kartograficznej, której tylko szaleni, albo niebywale odważni mogli by się podjąć (sic!)
Trzy ostatnie rozdziały zawierają mechaniczne mięso. Nowe profesje, potwory przedmioty magiczne i czary oraz sposoby na kreowanie i prowadzenie wampirów poparte kilkoma archetypami. Całość mechaniki nie wygląda na pisaną na siłę, co jest prawdziwą bolączką podręczników do DD (wiem, czepiam się), i czyta się przyjemnie i bez zgrzytów.
Podsumowując. Podręcznik wart kupienia, dla każdego kto chciałby ubarwić swoje Imperium tak uroczym zakątkiem jak Sylwania. Przyjemny w lekturze, przedstawia wampiry jako prawdziwych władców nocy, a nie rozdarte wewnętrznie, cierpiące kreatury. Odczuwa się w podręczniku piętno bitewniaka, implementuje on też do historii Starego Świata wydarzenia opisane w Vampire Counts, co zresztą rozumie się samo przez się. Nie będę ukrywał, że druga edycja jest dla mnie nadal świeża i takie podejście jest dla mnie novum w settingu WFRP. Ma to swoje zalety (mnóstwo gotowego materiału do wykorzystania), ma i swoje wady (odnosi się wrażenie, że mieszkańcy Imperium nie mają czasu siać zboża, bo non stop prowadzą działania wojenne, a kraj co i rusz jest pustoszony). Będąc MG, który podchodzi do kanonu jakiegokolwiek systemu raczej swobodnie takie podejście bardzo pasuje, bo im więcej mam klocków w których mogę przebierać, tym lepiej. Już widzę tych wijących się z bólu ortodoksów wfrp-l ;-).
Jak wspomniałem wyżej, nie żałuję wydanych na Night's Dark Masters pieniędzy, (stary) świat się bez niego nie zawali, ale z pewnością zainspiruje i wzbogaci niejedną sesję.
Komentarze
Prześlij komentarz