Tytuł jest nieco przewrotny. Nie będę ukrywał, że lubię i zawsze miałem słabość do militarnego SF. Filmy ze statkami kosmicznymi mają u mnie automatyczne 6/10 na start za dobre chęci. Ot taka słabość z lat szczenięcych odpowiednio podlana w swoim czasie grafikami Chrisa Fossa. Pomimo tego, gdy usłyszałem, że ktoś zrobił film o najeźdźcach z kosmosu w oparciu o grę statki, zwątpiłem. O jak że się myliłem!
Na film zostałem wyciągnięty zrządzeniem losu, nie miałem w planach oglądania go na dużym ekranie, a tu jak się okazuje warto poświęcić na niego chwilę. Powtarzam, trzeba być fanem militarnego SF aby w ogóle być w stanie strawić tego typu kino. To jak technothrillery Larrego Bonda napakowane opisami uzbrojenia.
Battleship mógłby być filmem pozbawionym dialogów i nadal by się bronił. Fabuły mamy tu za grosz, kilka standardowych chwytów dla utrzymania całości w kupie. A to rozsądny brat, a to renegat i jego blond dziewczyna. Reszta to dokument z operacji militarnej w rejonie Hawajów.
Jasnym jest, że ciekawie by było zobaczyć kiedyś dramat wojenny w klimatach inwazji z kosmosu. Ta opowieść nie jest jednak o tym. W telegraficznym skrócie. Wysyłamy sygnał w kosmos, a odpowiada nam oddział zwiadowczy armii najeźdźców (aż się prosi o nawiązanie do Ślepowidzenia Wattsa). Przygotowanie przedpola nie wypada najlepiej. Kosmici w trakcie desantu na planetę tracą swój odpowiednik AWACS - nadajnik dalekiego zasięgu. A dalej mamy odcięcie wroga, zmontowanie bazy wypadowej, etc. Czyli pokazówka operacji militarnej.
Film, o dziwo nie razi patosem. Nie mamy tu klasycznego dla Emmericha do wyrzygu głupawego kina amerykańskiej flagi. Rzecz jest zrobiona z przymrużeniem oka (co szczególnie widać w nawiązaniu do samej gry: pociski obcych wyglądają jak pionki do oznaczania trafień. Jest też piękna scena ostrzału z użyciem siatki pól). Porządne rzemiosło z dystansem i humorem. Design obcych i ich statków jest świetny, ale to już raczej standard dla tego typu produkcji (choć w porównaniu do jaszczurów z Avengers wypadają o, co najmniej, dwa poziomy wyżej)
Czyli, podsumowując, orgia militarnych zabawek pełna uśmiechniętych chłopców i ich fajnych dziewczyn. Jeśli lubisz militarne SF, to 7/10. Jeśli nie, to nie jest to film dla Ciebie ;)
AWACS służy jednak do czegoś innego .-)
OdpowiedzUsuńWyciągnięty, jasne :P
OdpowiedzUsuńGeneralnie się pod tym podpisuję. Film jest zrobiony dla funu i dokładnie to widzowi daje, a przy odpowiednim nastawieniu dawka rozrywki jest trzy razy większa :)
Ano, wyciągnięty siłą :P
OdpowiedzUsuń