Zamknij mnie w skorupie orzecha a będę panem nieskończonej przestrzeni!
-Hamlet
Niestety z powodu brytyjskiego splendid isolation i grafiku w pracy trafiłem do kina na Sucker Punch dopiero 4tego kwietnia, kiedy już cały świat zdążył się tym filmem nacieszyć. Swoją drogą ciekawi mnie, dlaczego film wyszedł w UK z tygodniowym opóźnieniem w stosunku do reszty globu.
Zack Snyder, jako swoje pierwsze samodzielne (w granicach dobrej woli pozostałych producentów) dzieło prezentuje nam szaloną (sic!) historię szkatułkową. Rzecz otwiera niesamowita, pozbawiona dialogów, retrospekcja stylizowana na teledysk ze świetnym coverem Sweet Dreams Eurythmics jako tłem. Rzecz jest co najmniej tak dobra jak cover Mansona. Widzieliśmy podobne sceny wspomnień z Wietnamu w Watchmen.
Fabułę wszyscy znają z trailerów. Słodka blondyneczka usiłuje uciec z psychiatryka, choć jest to podróż tyleż na zewnątrz, co w głąb. Okraszone solidną dawką psychodelicznej jazdy, na więzienie nakładają się kolejne, coraz bardziej zakręcone, warstwy nie-rzeczywistości. Burleska. Estetyka Campu wymieszana z anime. Postmodernistyczna gra z widzem (bez szału, oczywiście. To film od 12 lat w końcu).
Film, pod względem stylistyki i wykonania powala. Majstersztyk pokazujący rzeczy, których jeszcze w kinie nie było. Gdzie indziej zobaczymy pojedynek amerykańskiegobombowca ze smokiem?
Wady? Film Snydera jest bardziej komiksowy niż jego wcześniejsze adaptacje, no właśnie, komiksów. Fabuła jest pretekstowa dla opowieści, a postaciom brakuje głębi. Gra aktorska nie powala. Dziewczęta mają wyglądać ładnie, uśmiechać się i prażyć z broni ciężkiej do androidów i zombie-cyborgów-nazistów. Jest to nijakie na tyle, że w myślach poganiałem film: dobra skończcie nawijać suchary i pokażcie trochę akcji!
Film zwalnia, wbrew zasadzie Hitchcocka, dostajemy trzęsienie ziemi, potem mnóstwo fajnej akcji, by całość w końcu wytraciła impet by niemal pod sam koniec pokazać na chwilę pazur. I to zakończenie usprawiedliwia poniekąd serowate dialogi.
Podsumowując. Bardzo nierówne kino, z rewelacyjnymi momentami poprzetykanymi zakalcem. Muzyka jest świetna, gra aktorska różnie. Jeśli idziecie obejrzeć kino w którym słodkie dziewczę w mundurku japońskiej uczennicy pacyfikuje golemy-samuraje pistoletem i kataną, to jest to kino dla was.
Ja cieszyłem się na tym filmie jak dziecko.
8/10
A ja nie, oczekiwałem akcji i fabuły chociaż na miarę 300 a dostałem suchara, sero-zakalca jakich mało, sceny akcji denne, przewidywalne, i nudne z tandetnym bullet timem nawtykanym gdzie się da bez sensu..
OdpowiedzUsuńode mnie 3/10
+za efekty
+za muzykę
+za ogólną wizję artystyczną, chociaż realizacja na maxa skopana.
Ech i dogódź tu wszystkim;)
OdpowiedzUsuń