Przejdź do głównej zawartości

Marauders of the Dune Sea – zabili go i uciekł.



Długo zajęło mi podejście do tej, ostatniej z serii o Dark Sun, recenzji. Obawiałem się, że opis może przekroczyć ilość tekstu zawartą w podręczniku. Owszem można by potraktować rzecz skrótowo i napisać, że z całości fajna jest tylko okładka, ale sumienie nie pozwala mi zakończyć w ten sposób recenzji.

Zafoliowane otrzymujemy (w ładnej kartonowej wkładce – okładce) 32 stronicową broszurkę z przygodą, dwustronną mapę obrazującą na awersie pustynię a na rewersie fragment miasta oraz kawałek szarego kartonu usztywniający całą broszurkę – jedna z lepszych części przygody moim skromnym zdaniem.

Marauders of the Dune Sea, to klasyczna demoniczna horda i dungeon crawl. Bohaterowie na jeden z trzech sposobów docierają do starożytnej świątyni w której pełzną przez ciurkiem ułożone komnaty rozpisane według tego samego schematu: pułapka, potwory, skarb (niekoniecznie).Tekstu tu jak na lekarstwo. Każda lokacja opisana jest w kilku słowach po których następuje ciąg statystyk i opis taktyki. Całość bez polotu.

Marauders of the Dune Crap cierpi na problem związany z uniwersalnością nowego D$D, któremu przyświeca idea, że wszystkie podręczniki da się wykorzystać w każdym świecie. Przykładem jest mapa miasta i związane z nią spotkanie. W skrócie, przedstawia ona średniowieczny targ z wszystkimi tego implikacjami. Mamy więc spadziste dachy, konie, płatnerzy wystawiających zbroje płytowe przy straganach (sic!). Na tych dachach w toku trwania sesji można się nawet poślizgnąć. Jest jeden problem. W Tyrze nie ma spadzistych dachów! Nie będę obrażał inteligencji czytelnika tłumacząc dlaczego.

Pozostaje jeszcze kwestia zarżnięcia (dosłownie) fajnego pomysłu z Krakenem Ul – Athrą. Nie dość, że został zamordowany przez Smoka, to jeszcze stał się wężem księciem żywiołów, whatever. Nie to żebym zdradzał jakiś istotny element fabuły (jakiej fabuły?). Świątynia w której toczy się akcja równie dobrze mogła by być pod wezwaniem Chomika Niszczyciela Światów(tm).

Podsumowując. Rzecz dla maniaków DS, tudzież do wykorzystania jako side quest w jakiejś kampanii/sesji/sandboxie własnej produkcji.

PS.: Kraken powróci w Kraken który mnie kochał ;P

Komentarze

  1. Okładka wywołała ogromna burzę, bo kto to widział, aby Three-kreen jeździł na kanku? Jedzeniem się nie bawi, się spożywa.
    Co do samego pomysłu... przygoda fantasy na siłę wepchnięta w garnitur Dark Suna. Kraken jest jednym z najfajniejszych pomysłów, tłumaczącym dlaczego Sea of Silt istnieje, stąd szkoda, że go ubili. Ale można to zignorować. Ogólnie, jak napisałem u siebie, łyżka dziegciu w beczce kankowego miodu.

    OdpowiedzUsuń
  2. I taki mam zamiar, kompletnie olać zaprezentowany pomysł. Obawiam się, że setting znowu zmierza w kierunku 'ukatrupmy wszystkie fajne idee'. Z krakenem cosik (pomysł) mi zaczyna w głowie świtać ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ukatrupiać pomysłów to już nie bedą, chyba że na małą skalę, w Dragonie i Dungeonie. A tam przygody im fajne wychodziły.

    OdpowiedzUsuń
  4. Wiadomo, ile chca podrecznikow do DS wypuscic?

    OdpowiedzUsuń
  5. @Seji. Nie będę owijał w bawełnę. Nie mam bladego pojęcia, choć pewnie wydadzą tyle na ile chciwość pozwoli. Nie wiem jak spekulacje na oficjalnym forum, ale w zapowiedziach na przyszły kwartał jak na razie nie ma nic.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Moje spojrzenie na Warhammer Fantasy Roleplay 3rd edition

Ostatnimi czasy, pewnie przy okazji pojawienia się 4 edycji WFRP, szczególnie polskiego wydania, pojawiło się kilka komentarzy i dyskusji na temat 3 edycji Warhammera. 'Dyskusje' na fejsie mnie nie interesują, ale postanowiłem napisać kilka zdań o tym co mi się w 3 edycji podoba, a co już niekoniecznie. Rozegrałem z drużyną kilka modułów i scenariuszy: An Eye for an Eye, The Gathering Storm, The Winds of Change, The Edge of Night . W sumie kilkanaście sesji. Trochę materiałów z pozostałych dodatków przeczytałem i czekają na swoją kolej. Jak wszyscy wiemy, wokół tej gry narosło wiele mitów i nieporozumień, więc czemu by nie dorzucić swoich trzech groszy i opinii na temat Warhammer Fantasy Roleplay od FFG. Najpierw kilka rzeczy, które w tym systemie mi się nie podobają. Niespójna i nieprzemyślana linia wydawnicza. Temat pojawia się chyba najczęściej we wszelkiej maści opiniach na temat trzeciej edycji młotka, że za dużo, że dziwnie, że jakieś nie wiadomo co w pud...

Mars 2050 - Pies o trzech nogach

Erpeżki kupuję nałogowo i mam ich na półce kilka. Czasem jest tak, że dorzucam w sklepie do koszyka jakiś materiał nieoczekiwany, który mnie zainteresuje okładką, tematem i jeszcze może się przyczynić do darmowej wysyłki. Zbieram też ostatnio trochę mini gier z braku czasu na lekturę kolumbryn gdzie na 400 stron 250 jest o niczym. Wszystko to dla dokarmienia się pomysłami, inspiracjami i tabelkami, do użytku w innych grach (Mausritter! Mothership!). Takim to sposobem w moje ręce trafił Mars 2050, którego napisał, zilustrował i złożył Przemysław Ławniczak, a wydało Dungal Games w serii swoich gier lekkich łatwych i przyjemnych. I tak, oczywiście, jest to kiepsko zredagowany i zaprojektowany  heartbraker ale nie o ty ma być ten tekst (no dobra, o tym). Tego się można było spodziewać. Do napisania tego tekstu skłoniły mnie dwie rzeczy:  Dawno nie było nic na blogu (pandemia się skończyła i jakoś tak człowiek ma mniej czasu na pierdoły). Poniższy fragment blurba i stojąca do...

Żodyn tam czorny!!! BIAŁA MEWA!!!

Najnowsza edycja Białej Mewy, opatrzona jakże uroczym numerem 1.2, już dostępna do ściągnięcia!!! A w niej: Z dawna oczekiwany dodatek!!! Karta Postaci!!! Nowa edycja napędzana potęgo AI!!!! Ta sama treść, inna czcionka!!! :P _______________________________________________________________ EDIT: Wersja 1.1 już dostępna do ściągania! Dziękuję licznym fanom Białej Mewy za sugestie co do poprawek w tekście :) _______________________________________________________________ Na fali popularności IMHO mocno średniego, a ciekawie wydanego systemu (chyba)OSR wyroiło się trochę gier i kickstarterów wszelkiej maści w Internetach. Gdzie człowiek nie spojrzy, to jakaś broszura w żółto-czarnej stylizacji. To i ja postanowiłem na tej fali hype'u coś skrobnąć. Przewinął się przez me ręce rodzimy produkt inspirowany Dark Fort ale, że jest rozbuchany do 20 stron zabijając ideę treściwej gry na jednej kartce A4, to przedstawiam wam swoją, prawdziwie polską, recepcję Dark Fort ;) Za darmoszkę, bez mone...