Przejdź do głównej zawartości

Frytki do tego? KB#11

Z niewielkimi przerwami uczestniczę w Karnawale Blogowym z wrodzonego lenistwa. Obecna edycja przypadła mi do gustu. Z racji tego, że ostatnimi czasy zostałem w dużej mierze teoretykiem RPG kolekcjonowanie dodatków to obecnie podstawa mojego kontaktu z tym zacnym hobby. 

Szczególnie lubię dwa, a co za tym idzie i pewien model dodatków. Idzie o Marienburg: Sold down the river  i uzupełniającą go kampanię, zbiór scenariuszy właściwie, Dying of the light. Ten pierwszy to zdecydowanie najlepszy opis lokacji jaki znam, nie tylko do WFRP (ktoś już o tym pisał w tej edycji karnawału) soczysty, pełny i po brzegi napakowany informacjami oraz pomysłami na przygody. Do tego napisany jest pięknym językiem! Co prawda przygoda w nim zawarta jest mało miodna, ale stanowi miły postmodernistyczny żarcik. Dying of the light uzupełnia i wykorzystuje zawartość książki o Marienburgu. Z przygód i kampanii które znam jest to bezapelacyjnie najlepsza rzecz do WFRP. Choć przyznam szczerze, że jeszcze nie czytałem Thousand Thrones, które jest również chwalone. Dying.. ma klimat, jest tu wszystko czego można wymagać od miodnej sesji młotka. Wykorzystano kilka fajnych i zakręconych pomysłów. Mamy firmiry, zakręconych NPCów, trudne wybory i dużo fajnej sieczki i okazji do odgrywania. Polecam każdemu - ukoronowanie pierwszej edycji.

Podobnie podobał mi się zestaw Middenheim: Miasto Białego Wilka w połączeniu z Szarą Eminencją. Podobnie - rewelacja. W ten sam model wpisuje się też box do Dark Sun mianowicie City by the Silt Sea. Osobno mamy opis lokacji, a dodatkowo drugi podręcznik zawierający fabułę. Choć w wypadku DS lepiej powiedzieć o zbiorze luźnych spotkań. Podręcznik przypomina bowiem swą konstrukcją te wszystkie 'sandboxowe' zabawy.

Czyli podsumowując. Dobre mięsko opisowe i wykorzystująca to kampania/zbiór scenariuszy. Taki układ ma jedną banalną przewagę nad pojedynczym podręcznikiem. O wiele łatwiej nawiguje się z wykorzystaniem dwóch książek niż skacząc i wertując jedną.

Pozdrawiam!

Komentarze

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Szur Szur, idzie po ciebie szczur! Warhammer. Dzieci Rogatego Szczura

Napisałem ten tekst dobry rok temu i jakimś cudem zapomniałem powiesić na blogu. Wygrzebałem go cudem przygotowując materiały do recki  Kharak Azgal. Przygody w Smoczej Skale.  Niniejszym naprawiam błąd. Przyjemnego oczytania! Kolejny dodatek do Warhammera ściągnięty z półki i przeczytany. Tym razem mowa o Dzieciach Rogatego Szczura , podręczniku poświęconemu rasie skavenów . Od strony wizualnej rzecz nie odbiega od pozostałych pozycji z linii wydawniczej. Mamy tu 148 stron w twardej oprawie i kolorze. Ramki, czcionki i styl grafiki do których zdążyliśmy już przywyknąć. Solidna rzemieślnicza robota o której nie raz już pisałem. Ech, a były czasy, gdy tak wydane podręczniki uważano za majstersztyk (zaczynam objawiać jakiś nieuzasadniony sentyment do lat 90') Powróćmy jednak do omawianej książki. Zebrane w osiem zgrabnych rozdziałów poznajemy historię zwyczaje i technologię rasy szczuroludzi. Pierwszy z rozdziałów zasługuje na szczególną uwagę, jest mianowicie stylizowany na trakt

Żodyn tam czorny!!! BIAŁA MEWA!!!

Najnowsza edycja Białej Mewy, opatrzona jakże uroczym numerem 1.2, już dostępna do ściągnięcia!!! A w niej: Z dawna oczekiwany dodatek!!! Karta Postaci!!! Nowa edycja napędzana potęgo AI!!!! Ta sama treść, inna czcionka!!! :P _______________________________________________________________ EDIT: Wersja 1.1 już dostępna do ściągania! Dziękuję licznym fanom Białej Mewy za sugestie co do poprawek w tekście :) _______________________________________________________________ Na fali popularności IMHO mocno średniego, a ciekawie wydanego systemu (chyba)OSR wyroiło się trochę gier i kickstarterów wszelkiej maści w Internetach. Gdzie człowiek nie spojrzy, to jakaś broszura w żółto-czarnej stylizacji. To i ja postanowiłem na tej fali hype'u coś skrobnąć. Przewinął się przez me ręce rodzimy produkt inspirowany Dark Fort ale, że jest rozbuchany do 20 stron zabijając ideę treściwej gry na jednej kartce A4, to przedstawiam wam swoją, prawdziwie polską, recepcję Dark Fort ;) Za darmoszkę, bez mone

Spire RPG - Blades in the Dark minus cały bullshit

No dobra, mogę skończyć pisać, tytuł zdradza, kto zabił ;-) A tak na poważnie, to napiszę wam jak wyglądają moje wrażenia z lektury i grania w Spire: The City Must Fall.  Gdzie się różni od Blades in the Dark i dlaczego, moim zdaniem, jest lepszą grą urban-punk (?), czy jak to tam nazwać.  Tych punków to się generalnie sporo namnożyło ostatnimi czasy, więc może po prostu zdefiniujmy to sobie: miejski sandbox o bandyterce. O czym to Tytułowe Spire to wielkie miasto-wieża, które nie wiadomo kto i kiedy zbudował. U którego podstawy, w jego trzewiach, drzemie jądro ciemności (Heart) . Jedni mówią, że Spire to martwy bóg, inni że starożytna bestia, albo technologiczny artefakt. 200 lat temu Aelfiry - wysokie elfy z dalekiej północy odbiły Iglicę z rąk Drow'ów - mrocznych elfów. W tle toczy się wojna z imperium Gnolli na dalekim pustynnym południu. Na zachodzie są targane wojną domową królestwa Drow'ów, a na wschodzie krainy ludzi. Tu i tam przewijają się ruiny jakichś pradawnych ar