Przejdź do głównej zawartości

Karnawał Blogowy #4 pare słów o realiach


Miałem pisać o Dystrykcie 9 i jak zaimplementować fajny pomysł na setting albo realia do jakiegoś RPGa w stylu Conspiracy X, ale imć Borejko ubiegł mnie tym wpisem i wzmianką o podobieństwie Dryfujących ogrodów Bahb-Elona i wyżej wymienionego filmu. O Dystrykcie napisano już wiele, ja dołączę się do ogólnych pochwał i dodam fani hard s-f biegiem marsz do kin, bo warto! Ostatecznie padło na Karnawał Blogowy #4 prowadzony przez starozakonnego barda polskiego RPG, Seji'ego.

Realia i konwencje systemów RPG zawsze traktowałem swobodnie, zabawę graczy (i własną oczywiście) mając ponad zamknięte ramy podręcznika. Przetasowywanie, ignorowanie, wyrzucanie, a czasem i dodawanie elementów uważam za coś naturalnego. Szczególnie, że i autorom RPGów zdarzają się niezłe wpadki, vide Bretonia do drugiej edycji WFRP. Co samo w sobie zaskakuje, że dało się do tak pojemnego, jeśli idzie o konwencje, systemu wcisnąć coś co kompletnie do niego nie pasuje. Cóż business is business jak mawiają, nie mam jednak zamiaru pozwolić polityce firmy zepsuć mi dobrą zabawę.

Prowadziłem i LARPa w WFRP w Wieku Trzech Cesarzy (z nieocenionym Markiem Nogą!) oraz Cthulhowe w swym klimacie sesje w tymże systemie, i Cybera w Kosmosie, i WoD'a  w realiach starożytności, i super technologię w Dark Sun (co akurat sam system umożliwia). Choć jestem (byłem) wieloletnim mistrzem gry w Warhammera, skupię się na dwóch ostatnich.

Nie ukrywam, że mam słabość do starożytności, jej realiów, rekwizytów i konwencji ukształtowanej przez filmy i popkulturę. Będąc mistrzem gry - munchkinem uwielbiam epicki rozmach, czego nie należy mylić z heroic fantasy pełnego rycerzy bez skazy w lśniących zbrojach. Po prostu lubię, gdy postacie (a co za tym idzie gracze) mają dużą swobodę działania, pole manewru i możliwości pozwalające im przetrwać więcej niż zwykli śmiertelnicy. Nie lubię sesji, na których zabija się szczury dla garści PDKów, uwielbiam zaś takie na których upadają imperia.

Stąd starożytność, ta w dużej mierze popkulturowa, pełna ociekających złotem kapłanów, starożytnych imperiów, półnagich kobiet i intryg od których zależą losy świata. Ale też bohaterów i postaci z krwi i kości jak w serialu Rzym, czy Gladiatorze. Realia z jednej strony egzotyczne i fantastyczne, a z drugiej znane na tyle, że łatwo się w nich graczom odnaleźć.

Z tej pasji urodziła się kampania do Wampira. Powstaje pytanie: czy da się poprowadzić Wampira fantasy? Oczywiście, że tak. Nie lubiąc cierpienia (nie da się cierpieć, kiedy można z pięści przebić betonową ścianę), a lubiąc wspomniany wcześniej rozmach umieściłem moich potężnych, acz tragicznych bohaterów (i ich jeszcze potężniejszych adwersarzy) w realiach przełomu VI i V w p.n.e w Egipcie pod perskim panowaniem w przeddzień wybuchu powstania  zainicjowanego przez Greków. Osią kampanii były wampirze (i nie tylko) machinacje stojące za całą wojną, która ostatecznie doprowadziła do inwazji Persji na Peloponez.. Były więc i golemy, i wilkołaki, i perscy magowie, i mumia (a jakże) Tutenchamona, i losy świata w rękach postaci. Grało się i prowadziło całkiem przyjemnie. Jestem ciekaw ile krwi (sic!) napsułem powyższym akapitem.

Last but not least - Dark Sun. Nie można wspomnieć o graniu w realiach (pseudo)starożytności i pominąć ten obrośnięty legendą system. Szczególnie, że już  w przyszłym roku setting ten doczeka się swojej odświeżonej odsłony w 4ed D&D. Już ostrzę sobie zęby. Dla tych, którzy nie mieli styczności z wyżej wymienionym światem. Mamy tu przyjemny, eklektyczny misz-masz starożytnych kultur od Azteków po Persję. Niewielkie państwa-miasta rządzone przez półboskich despotów. Świat walk gladiatorskich wśród zrujnowanych pozostałości zamierzchłych imperiów, wzniesionych na gruzach prastarej, niesamowicie zaawansowanej technicznie i równie zapomnianej, cywilizacji. Gdzie kampanie dostępne dla systemu wstrząsają posadami świata, a stawki o które walczą postacie graczy są równie wielkie jak potwory z którymi przychodzi im się zmierzyć. Spustoszona, piaszczysta ojczyzna Tarrasque'a, najtwardszego potwora w 2ed D&D. Dark Sun, to jednak temat na kompletnie osobny wpis.

To chyba na tyle. Zachęcam do grania w cieniu piramid.

Komentarze

  1. Ja ten dystrykt z ogrodami to z uśmiechem na paszczy napisałem...heh

    OdpowiedzUsuń
  2. Na kogoś musiałem zwalić winę za moje lenistwo :P

    OdpowiedzUsuń
  3. Janek, doklej link u mnie wkomciu jakprzykazano, bo goprzegapie. Pozdro z Basingstoke, szkoda, ze daleko, bo bysmy sie napili. ;)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Spire RPG - Blades in the Dark minus cały bullshit

No dobra, mogę skończyć pisać, tytuł zdradza, kto zabił ;-) A tak na poważnie, to napiszę wam jak wyglądają moje wrażenia z lektury i grania w Spire: The City Must Fall.  Gdzie się różni od Blades in the Dark i dlaczego, moim zdaniem, jest lepszą grą urban-punk (?), czy jak to tam nazwać.  Tych punków to się generalnie sporo namnożyło ostatnimi czasy, więc może po prostu zdefiniujmy to sobie: miejski sandbox o bandyterce. O czym to Tytułowe Spire to wielkie miasto-wieża, które nie wiadomo kto i kiedy zbudował. U którego podstawy, w jego trzewiach, drzemie jądro ciemności (Heart) . Jedni mówią, że Spire to martwy bóg, inni że starożytna bestia, albo technologiczny artefakt. 200 lat temu Aelfiry - wysokie elfy z dalekiej północy odbiły Iglicę z rąk Drow'ów - mrocznych elfów. W tle toczy się wojna z imperium Gnolli na dalekim pustynnym południu. Na zachodzie są targane wojną domową królestwa Drow'ów, a na wschodzie krainy ludzi. Tu i tam przewijają się ruiny jakichś pradawnych ar

Vaesen RPG. Ciekawa gra napisana na od...ol

Kończymy właśnie pomalutku rozgrywanie A Wicked Secret , zbioru czterech przygód do Vaesen RPG. Co oznacza, że macie pecha, bo mam zamiar podzielić się spostrzeżeniami na temat gry. Choć pewnie tytuł wpisu zdradza puentę. Jak to u FL dodatki: mapa [skandal! jest na niej Trzebiatów a nie ma Kamienia Pomorskiego! 😉 ], karty inicjatywy, krótkie opisy potworów i garść kości Vaesen to gra ze stajni Fria Ligan na ich sztandarowej mechanice Year Zero Engine (sama mecha w wersji vanilla jest w SRD za darmoszkę do wykorzystania we własnych grach 👉 tu ), jeśli mieszkacie pod kamieniem i jeszcze jakimś cudem nie udało wam się zetknąć z ich grami, Obcy, Mutant: Rok Zerowy i takie tam, wiecie ;). Mamy bliżej nieokreśloną połowę wieku XIX w Szwecji. Wcielamy się w widzących , którzy na skutek jakiejś życiowej traumy, czy też inszego podobnego wydarzenia zyskują dar widzenia tytułowych Vaesen. Duchów, zjaw, trolli, chochlików i demonów ze skandynawskiego folkloru. Los pcha wszystkie nasze postac

Szur Szur, idzie po ciebie szczur! Warhammer. Dzieci Rogatego Szczura

Napisałem ten tekst dobry rok temu i jakimś cudem zapomniałem powiesić na blogu. Wygrzebałem go cudem przygotowując materiały do recki  Kharak Azgal. Przygody w Smoczej Skale.  Niniejszym naprawiam błąd. Przyjemnego oczytania! Kolejny dodatek do Warhammera ściągnięty z półki i przeczytany. Tym razem mowa o Dzieciach Rogatego Szczura , podręczniku poświęconemu rasie skavenów . Od strony wizualnej rzecz nie odbiega od pozostałych pozycji z linii wydawniczej. Mamy tu 148 stron w twardej oprawie i kolorze. Ramki, czcionki i styl grafiki do których zdążyliśmy już przywyknąć. Solidna rzemieślnicza robota o której nie raz już pisałem. Ech, a były czasy, gdy tak wydane podręczniki uważano za majstersztyk (zaczynam objawiać jakiś nieuzasadniony sentyment do lat 90') Powróćmy jednak do omawianej książki. Zebrane w osiem zgrabnych rozdziałów poznajemy historię zwyczaje i technologię rasy szczuroludzi. Pierwszy z rozdziałów zasługuje na szczególną uwagę, jest mianowicie stylizowany na trakt